Wróg publiczny numer jeden idzie po Rozbracie.
Marynara i fryzura, jasna rzecz w krawacie.
Trącił z bara młodego komuniste,
Idzie dalej przez Warszawę gdzieś i głośno gwiżdże.
Jego symbolem wybuch bomby atomowej.
Chce korzystać z nocy, tak bardzo jeszcze młodej.
Spotkał kumpli w ich ulubionym barze,
Idą dziś na miasto, to są Chłopcy Bikiniarze!
To my! Warszawscy Bikiniarze!
Gramy w karty w naszym ulubionym barze.
To my! Bikiniarze ze stolicy!
Dobra zabawa i styl, to dla nas się liczy.
Dobra zabawa to Bikiniarzy wizja
Po całej Warszawie i gania ich milicja,
I są dziwne spojrzenia, kiedy idą po ulicy.
To są nasi pierwsi, to warszawscy buntownicy!
Przyszedł taki dzień, że w końcu ich złapali.
Za bycie Bikiniarzem na śmierć ich skazali,
Bo to byli chuligani o dziwnych wyglądach,
A to byli Bikiniarze o słusznych poglądach.
To my! Warszawscy Bikiniarze!
Gramy w karty w naszym ulubionym barze.
To my! Bikiniarze ze stolicy!
Dobra zabawa i styl, to dla nas się liczy.
I chociaż te czasy minęły już niestety,
My lubimy gołe baby i krawaty, i kaszkiety!
Chociaż te czasy minęły już niestety,
My lubimy gołe baby i krawaty, i kaszkiety!
Źródło: tekstowo.pl
Tekst piosenki niedługo się pojawi.
Na Barze Różyckiego
Idzie handel na całego.
Kawior, szampan, śledzie z beczki,
Czapka z daszkiem, hełm niemiecki.
Nowy rower bez pedałów,
Słoń w krawacie, sztyft z regału,
Zegar z turbo cyferblatem,
Kałasznikow z termostatem.
Rura z pieca, kran, walizka,
Elektroluks na łożyskach.
Nóż, dziczyzna, sześć granatów,
Maść na szczury dla wariatów.
Puszka farby, rtęć czerwona
Z tartej cegły przyrządzona.
Krzyżyk złoty prawie nowy,
Sygnet z oczkiem tombakowy.
Dolar tanio mój łaskawy,
Chcesz tu kupić, nie ma sprawy.
U mnie zawsze taniej kupisz,
Chyba że chcesz się wygłupić.
Co pan myślisz że ja frajer
I wziąć można mnie na bajer.
Znam dolary jak złotówki,
Pokarz towar mój złociutki.
Z czym do gościa, licz zielone,
Chcesz kupować choć na stronę,
Dwa tauzeny chcesz, kochany,
To nie stójmy jak barany.
Większą kasę mam u szwagra,
Za minutkę ją przytargam,
Stój pan grzecznie, zaraz wracam,
Choć to mi się nie opłaca.
Wszedł za budkę, coś wyjmował,
Zwijał, składał i pasował.
Wrócił krzywo uśmiechnięty,
Ciut zziajany, lekko spięty.
Liczą dolce, pięć brakuje,
Zwinął w rulon gość filuje.
Rulon gumką przepasował,
Potem do kieszeni schował.
Coś tam mruczy roztargniony,
W łeb się puka ogolony,
Rękę do kieszeni wkłada,
Wyjął rulon, coś tam gada,
Że on robi za wariata,
Że to tanio jak dla brata.
Czy mu sprzedać? To pytanie,
Może dać se na wstrzymanie.
Tak się droczy, waha, męczy,
Wciąż się krzywi, stęka, jęczy.
Wreszcie ręką na to machnął,
Zaklął, splunął, sportem sztachnął.
Rulon mu z niesmakiem daje,
Potem piątkę mu dodaje,
Facet szczerze zachwycony,
Tanio kupił, śle ukłony.
Żwawo do tramwaju wsiada,
Do pakietu czule gada,
Gumkę ściąga, a w środku
Sterta gazet jak w wychodku.
Z wierzchu banknot jak należy.
A gdzie reszta? Włos się zjeżył.
Ze sto razy przejrzał pakiet,
Przerażony w łeb się drapie.
Raz zielony, a raz biały,
Z orbit mu wyłażą gały.
Tramwaj wstrzymać !
Prosi, krzyczy, Szybko, prędko, czas się liczy.
Ludzie patrzą, co się dzieje.
Praski cwaniak w głos się śmieje.
Co za nygus tu świruje, L
u go w cymbał to spasuje.
Na Bazarze Różyckiego
Idzie handel na całego.
Tutaj dolce tanio kupić,
To, jak forsę w Wisłę rzucić.
Źródło: tekstowo.pl
Czarną płytę winylową stara igła trze,
Ty leżysz w moim łóżku i ta płyta znów się tnie.
Czy zostaniesz u mnie na noc, czy do domu wrócić chcesz?
Poleż jeszcze ze mną mała, niech leci jazz.
Warszawa śpi, śpi cała kamienica,
Uważaj maleńka, to szemrana okolica!
Warszawa śpi, śpi cała kamienica,
Uważaj maleńka, to szemrana okolica!
Czarną płytę winylową stara igła trze,
Ty poszłaś już do domu i na dworze ściemnia się.
Zapada noc, skończył się dzień.
Zadzwoń do mnie mała z domu – czy wszystko okej?
Warszawa śpi, śpi cała kamienica,
Uważaj maleńka, to szemrana okolica!
Warszawa śpi, śpi cała kamienica,
Uważaj maleńka, to szemrana okolica!
Leżę sam w pokoju i ta płyta znów się tnie,
Nie będzie więcej jazzu, a my nie spotkamy się.
Leżę sam w pokoju i ta płyta znów się tnie,
Nie będzie więcej jazzu, a my nie spotkamy się.
Warszawa śpi, śpi cała kamienica,
Uważaj maleńka, to szemrana okolica!
Warszawa śpi, śpi cała kamienica,
Uważaj maleńka, to szemrana okolica!
Źródło: tekstowo.pl
Tekst piosenki niedługo się pojawi.